Mortel Noir – zapach, który zna ciemność

Z ciemności. Na skórze.

Mortel Noir – zapach, który zna ciemność

Są takie zapachy, które nie pytają, czy jesteś gotów.
One po prostu przychodzą – jak cień za plecami, jak sen, który zostaje w tobie długo po przebudzeniu.

Mortel Noir nie wita się grzecznie. On przejmuje przestrzeń.
Zaczyna od pieprzu – ostrego jak myśl, która nie daje spokoju. Wchodzi głęboko, bez ostrzeżenia. Potem pojawia się kadzidło – dymne, lepkie, niemal cielesne. Nie pachnie jak świątynia. Pachnie jak wewnętrzne przejście. Jak moment, w którym zamykasz oczy i idziesz głębiej.

“To nie jest zapach, który się nosi. To zapach, którym się stajesz.”

Ciemność jako wybór

Z Mortel Noir dzieje się coś osobliwego. Nie czuję się w nim przebierany. Nie czuję się udekorowany.
Czuję się… scalony.

Jakby wszystkie moje warstwy – te dzikie, duchowe, emocjonalne – znalazły wspólny język.
Jakby zapach przywracał rytm, który znałem od zawsze, ale który zagłuszyło światło codzienności.

To zapach, który nie boi się ciszy.
Nie szuka atencji. On prowadzi w głąb.


Rytuał obecności

Mortel Noir pachnie jak nocne palenie ziół przy otwartym oknie.
Jak czarne ubrania, które nie mają metek, bo nie muszą niczego udowadniać.
Jak modlitwa bez słów. Jak spojrzenie w lustro i moment, w którym nie uciekasz wzrokiem.

To nie jest klasyczna elegancja.

To sakralna cielesność. Coś pomiędzy przyjemnością a transem.


Dym, który nie unosi się do nieba, tylko osiada na skórze. I zostaje.


Archetyp cienia

W tym zapachu jestem kimś, kto nie musi rozświetlać mroku, bo potrafi w nim oddychać.
Nie ma tu miejsca na krzyk. Jest głos, który brzmi z głębi.

Jestem nim, gdy milczę.
Gdy wiem więcej, niż mówię.
Gdy moje spojrzenie jest bardziej bezpośrednie niż każde słowo.
Gdy moje ciało pachnie tak, jakbym właśnie przeszedł przez rytuał, z którego nie wychodzi się taki sam.

Mortel Noir nie jest o tym, co mam na sobie.
Jest o tym, co noszę w sobie.

“To nie jest zapach, który się nosi. To zapach, którym się stajesz.”

Pachnie mną.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *